ZiggyM ZiggyM
1132
BLOG

Głupota stulecia: przywracanie powszechnego poboru do wojska

ZiggyM ZiggyM Polityka Obserwuj notkę 19

Rzeczniczka prasowa obecnego lidera sondaży przedwyborczych - PISu - Elżbieta Witek zapowiedziała niedawno, że jeśli PiS wygra wybory, przywróci powszechny, obowiązkowy pobór do wojska, po czym usiłowała wycofać się z tej wypowiedzi.

PiS nigdy nie był za zniesieniem przymusowej branki do wojska. Jest to wynikiem nie tylko całkowitej ignorancji polityków tej partii (i polskich polityków w ogóle) w sprawach wojskowości, ale także filozofii państwa według PiSu, zgodnie z którą "obywatele" (w istocie poddani) mają być niewolnikami państwa, które ma prawo wykorzystywać ich do dowolnych celów - w tym do udziału w niepotrzebnych wojnach.

Ale zostawmy dziś, na jeden dzień, kwestię stosunków państwo-obywatel na boku. Zastanówmy się nad inną, ważniejszą tutaj sprawą: czy przywrócenie powszechnego poboru do wojska wzmocni jego siłę i poprawi zdolności obronne Polski?

Politycy PiS twierdzą, że tak, i zarzucają PO, że zawieszenie poboru do wojska było "błędem", który te zdolności obronne osłabił.

Fakty jednak zadają całkowity kłam twierdzeniom polityków partii Jarosława Kaczyńskiego.

Przywrócenie powszechnego poboru do wojska byłoby całkowitym anachronizmem. Politykom PiS wydaje się, że wojny wygrywa się poprzez wystawienie możliwie największej liczebnie armii, która dzięki liczbom i determinacji żołnierzy pokona przeciwnika.

Jest to kompletny anachronizm. Rzucanie na wroga zmasowanych formacji jest pomysłem starym jak świat, ale nikt w ten sposób nikt już od stuleci nie wygrał żadnej bitwy (o wojnach nie wspominając).

Ostatnie bitwy tego typu wygrywano w XVIII wieku. W tamtych czasach, opisanych znakomicie w Historii XVIII wieku przez prof. E. Rostworowskiego, w wojnach prowadzonych w Europie, bitwy odbywały się zwykle według tego samego schematu: monarchie wystawiały możliwie najliczniejsze armie złożone z poborowych, które to armie frontalnie atakowały wojska przeciwnika. Liczyła się tylko liczebność i siła ognia.

"Wygrywał ten, kto się nie cofał. Nie cofał się ten, kto według fryderycjańskiej maksymy bardziej bał się oficera i podoficera niż przeciwnika." - E. Rostworowski

Jednak już Napoleon w końcu XVIII i na początku XIX wieku pokazał, jak przestarzały był to model armii. Wygrywał kampanię po kampanii przeciw liczniejszym armiom europejskich monarchii dzięki manewrowi i podstępom.

Wynalezienie w połowie XIX w. karabinów szybkostrzelnych, a następnie karabinów maszynowych i ich masowe użycie pokazało naocznie, jakim anachronizmem było wysyłanie zmasowanych armii poborowych na przeciwnika. W ten sposób w wojnie secesyjnej, a następnie w I wojnie światowej, setki tysięcy poborowych zostały posłane na rzeź.

Od końca XIX w. technika wojenna rozwija się w zawrotnym tempie. Zmasowane armie lądowe stały się w tej sytuacji kompletnym anachronizmem. Jeszcze gorszym anachronizmem są w tej sytuacji armie złożone z poborowych, którzy w wojsku spędzili zaledwie rok, dwa, lub trzy lata, a "normalne" zawodowe życie spędzają w cywilu. O tym pisał już przed II wojną światową ówczesny płk Charles de Gaulle w swej książce "Vers l'armée de métier" ("Ku armii zawodowej"). Nota bene

Dziś o zwycięstwie w wojnach nie decyduje liczebność armii, lecz jakość jej sprzętu i wyszkolenia, organizacja, nowoczesność doktryny, zdolności dowódców, oraz stałe, obecne od zarania ludzkości czynniki, jak ukształtowanie terenu, warunki klimatyczne i pogodowe, oraz poparcie społeczeństwa dla prowadzonej wojny.

Pokazują to doskonale wszystkie interwencje militarne światowych mocarstw w ostatnich latach, które prowadzone były (i są) wyłącznie przez bardzo dobrze wyszkolone i wyposażone formacje ich sił zbrojnych. Nawet Rosja do inwazji na Krym wysłała doborowe, zawodowe, doskonale wyposażone jednostki, a nie poborowych.

W istocie Rosja ma dziś dwie armie: jedną zawodową, znakomicie wyszkoloną i wyposażoną, gotową do interwencji w dowolnym miejscu na kontynencie euroazjatyckim, i drugą poborową, słabo wyszkoloną i wyposażoną, nadającą się co najwyżej jna źródło taniej siły roboczej dla rosyjskich generałów-biznesmenów.

Jeśli Polska zostanie kiedykolwiek zaatakowana przez Rosję, operację taką przeprowadzi ta zawodowa armia rosyjska, nie ta poborowa.

Operacja taka zaczęła by się od działań "zielonych ludzików" (specnazu) oraz ataków lotniczych, rakietowych i cybernetycznych na kluczowe obiekty militarne, gospodarcze i rządowe w Polsce (bazy lwojskowe, lotniska cywilne, składy uzbrojenia, obiekty przemysłowe, infrastruktura telekomunikacyjna i energetyczna, centra dowodzenia, itp.). Jednocześnie w rejonach przygranicznych prowadziliby prawdopodobnie intensywny ostrzał artyleryjski. Po tym nastąpiłaby inwazja lądowa doborowych, zawodowych, doskonale wyposażonych formacji rosyjskich.

W tej pierwszej fazie Rosjanie użyliby najprawdopodobniej pocisków rakietowych Iskander-M, R-500, Kalibr (użytych niedawno na Bliskim Wschodzie), Ch-55, Ch-101, bombowców Tu-22M, uderzeniowców Su-34, systemów artyleryjskich oraz broni cybernetycznej (wirusów, trojanów, trapdoorów, robaków itp.). (Rosja i Chiny już od lat prowadzą intensywną cyberwojnę przeciwko USA.) Przewagę powietrzną Rosjanie usiłowaliby wywalczyć myśliwcami Su-27, Su-30, Su-35, MiG-29, oraz w przyszłości PAK FA (Perspektywiczny Kompleks Powietrzny Lotnictwa Frontowego).

W kolejnej fazie do akcji wkroczyłyby elitarne formacje rosyjskiej armii wyposażone w najnowocześniejsze czołgi, BWP, systemy artyleryjskie i rakietowe, wspomagane przez rosyjskie lotnictwo.

Pytam zatem: w jaki konkretny sposób słabo wyposażona armia złożona z poborowych, słabo znających obsługiwany sprzęt, choćby nawet była liczniejsza od rosyjskiej (co jest nierealne), ma obronić Polskę przed takim atakiem?

Odpowiedź: nie może. Zostałaby zmieciona z powierzchni ziemi przez nowoczesne inwazyjne wojska rosyjskie.

Deklaracje o chęci przywrócenia powszechnego poboru do wojska i o stawianiu na jego liczebność świadczą tylko o kompletnej ignoracji polityków PiS.

 

ZiggyM
O mnie ZiggyM

Nie toleruję na blogu żadnych komentarzy chamskich, obraźliwych, ani zawierających argumenty ad personam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka